Jakiś czas temu pisałam Wam, że zaczęliśmy ćpać B12. Czy coś się zmieniło? Taaaak! Małeckiej unormowały się wyniki (wcześniej miała za mało płytek krwi), poprawił się jej apetyt. Ja z kolei wstaję o siódmej i nie zabijam wszystkich, którzy staną mi na drodze. Wstaję wypoczęta i zadowolona, choć nie wierzyłam, że można być miłym i uśmiechniętym po przebudzeniu. I co najważniejsze, reaguję mniej wybuchowo. Jestem mniej sfrustrowana. Serio! Nie robiłam nic nowego oprócz ćpania B12. Więc coś w tej małej tabsie musi być ;) Polecam wszystkim trawożercom. Szczególnie wrednym dupkom, którym nic się nie chce. Może nie macie aż tak zepsutego charakteru jak wszyscy myślą? Może to tylko niedobór witaminy B12? ;) Chyba zostanę dilerem. ;D
Wegańskie ciasto z bita śmietaną, owocami i galaretką. Bez cukru!
Składniki:
Ciasto:
- 2 szklanki mąki orkiszowej
- szklanka mleka roślinnego
- 2/3 szklanki oleju
- 5 łyżek ksylitolu
- 2 łyżki kakao
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- twarda część z puszki mleka koko schłodzonego przez noc w lodówce
- 2 łyżki ksylitolu
- ew. śmietan-fix
- szklanka malin
- 1/3 szklanki soku do rozcieńczania z wodą (u mnie malinowy)
- szklanka wody
- czubata łyżeczka agaru
Do roboty!
Mleko z olejem mieszamy widelcem lub trzepaczką, dodajemy ksylitol. Ponownie roztrzepujemy. Suche składniki mieszamy, wlewamy płyn. Wymieszaną całość wlewamy do tortownicy o średnicy 17 cm lub małej blaszki 18x19. Ja użyłam silikonowej formy, więc nie wykładałam jej wcześniej papierem do pieczenia. Pieczemy 30 minut w 180 stopniach.
Mleko ubijamy z ksylitolem i ew. śmietan-fixem do uzyskania konsystencji przypominającej typową niewegańską ubitą śmietanę. Bitkę wykładamy na wystudzony spód. Na kremie układamy maliny, delikatnie je w niego wciskając. Wodę z sokiem zagotowujemy. Kiedy zacznie wrzeć, ściągamy z płytki, dodajemy agar i ponownie gotujemy, ciągle mieszając (niecałe 2 minuty). Galaretkę studzimy. Kiedy przestygnie wylewamy ją łyżką na ciasto (robimy to delikatnie i powoli, żeby uniknąć katastrofy pt. "aaaaa, wszystko się wymieszało"). Chłodzimy. Smacznego!
Już brzmisz jak dealer, a może nawet jak upalona ;-) Też kiedyś robiłam ten przepis z puszki i mnie nie wychodziło takie ciemne. Fakt, ciężkie, żeby nasączyć musiałam skrobać skrobakiem. Ciężkie czy lekkie, no cesnij przez ekran, bo wygląda pysznie :-D
OdpowiedzUsuńnie jadłam już wieki takiego ciacha, a to wygląda jak z najlepszej cukierni :) muszę je kiedyś upiec, place lizać! <3
OdpowiedzUsuńgenialne ciasto!
OdpowiedzUsuń