Kategorie

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Wegańskie fudge w czekoladzie

HIT! Mój tata powiedział, że to najlepsze, co udało mi się zrobić w kuchni. Słodkie, mimo, że bez cukru i... uwaga, uwaga...- bez ksylitolu! Czyli tanio i zdrowo. ;) Fudge przechowujemy w lodówce - ma wtedy konsystencje bardziej zbliżoną do oryginału. W temperaturze pokojowej tez jest mega, ale bardziej przypomina wtedy czekoladki z nadzieniem karmelowym. :) Polecam, spróbujcie w wersji schłodzonej i "ogrzanej". ;)

P.S. Podobno fudge to takie nasze polskie krówki, jednak specjalnie nie nazwałam tych słodyczy "krówkami". Ten kto je kiedykolwiek jadł, ten wie ile różnych rodzajów możemy dostać: ciągutki, kruche z zewnątrz, ciągnące w środku, całkiem kruche, z cukrowymi kuleczkami, mnóstwo! A z tego co widziałam fudge to... fudge. Krówkowe bryłki - nie ciągną się, nie sklejają zębów, nie są też kruche. Dlatego uprzedzam Wasze pytania z serii "Dlaczego nie użyłam polskiej nazwy" - bo nie przypominają polskich krówek! To po prostu słodkie karmelowe cudowności, konsystencją przypominające fudge, który kupiłaś kiedyś w Biedronce, o! ;)

Wegańskie fudge w czekoladzie



Składniki:
  • 4 kopiaste łychy masła orzechowego
  • 4 łyżki oleju koko
  • gęsta część z puszki mleka koko
  • 2 szklanki daktyli + szklanka wody
  • 200 g gorzkiej czekolady bez cukru lub min. 70 pro kakao


 Do roboty!

Daktyle wrzucamy do garnka (najlepiej nieprzywierającego, coby nam się nie przypaliło ;) ), zalewamy wodą, gotujemy do "rozmymłania" i odparowania wody. Do ciepłych, rozgotowanych daktyli dodajemy olej kokosowy, mieszamy do rozpuszczenia. Daktyle z olejem, masło orzechowe, gęstą część mleka blendujemy na jak najbardziej gładką masę. Przelewamy do silikonowej foremki (u mnie 17x18 cm), lub innej natłuszczonej/wyłożonej papierem do pieczenia (ale nie próbowałam, więc nie wiem czy przy wyciąganiu masy nie będziecie przeklinać ;) ), chłodzimy w lodówce przez całą noc. Kiedy masa stwardnieje (w razie czego można ja jeszcze na chwilę włożyć do zamrażalki), wyciągamy z formy, kroimy na kwadraty/prostokąty. Czekoladę rozpuszczamy, moczymy w niej fudge (lub oblewamy, smarujemy, jak wolicie ;) i zostawiamy do stwardnienia czekolady. Przechowujemy w lodówce. Smacznego!


7 komentarzy:

  1. o mamo, to musi być boskie! uwielbiam te smaki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Iga, jesteś bosssska!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale obłęd! Uwielbiam Twoje pomysły <3 Nie mam pojęcia czym jeszcze możesz zaskoczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, idealne dla mnie. Ślinka mi już cieknie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strata czasu i pieniędzy, "fudge" po całej nocy w lodówce a potem w zamrażarce nadal ma konsystencję masła orzechowego, niemożliwe do pokrojenia, co dopiero do oblania czekoladą. Całość wylądowała w koszu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi. Dobrze odparowałaś daktyle? Jakiego mleka użyłaś?

      Usuń
    2. Mi wyszło świetnie, co prawda nie ciągnie się jakoś wielce, ale w smaku po prostu BOMBA!

      Usuń