Muszę przyznać, że po świętach czułam się trochę wyeksploatowana i nie miałam ochoty piec, gotować, ani myśleć o jedzeniu. A co dopiero o nim pisać... Jednak już mi przeszło ;) i powracam z rewelacyjnym, wege pasztetem. Można go kroić w plastry, nie kruszy się. Jest wilgotny, bez problemu daje się rozsmarować na kanapce. Polecam! Przepis znalazłam tutaj.
Pasztet z pestek dyni
Składniki:
- 1 szklanka łuskanych pestek dyni
- 2 szklanki gorącej wody
- 3 łyżki zmielonego siemienia lnianego
- 1 cebula
- pół czerwonej papryki
- 5 suszonych pomidorów
- 2 kromki chleba (użyłam żytniego na zakwasie, ale to chyba mało istotne ;)
- sól
- pieprz
- czosnek
- bazylia
- majeranek
- inne dowolne przyprawy
- niewielka ilość oliwy
Do roboty!
Cebulę i paprykę kroimy w drobną kostkę, po czym podsmażamy na oliwie. Pestki dyni mielimy na proszek i zalewamy szklanką gorącej wody. Chleb również zalewamy szklanką gorącej wody. Po kilku minutach odciskamy go z nadmiaru wody. Suszone pomidory kroimy na mniejszy kawałki. Siemię, zmielone i namoczone pestki, podsmażone warzywa, odciśnięty chleb i pokrojone suszone pomidory miksujemy. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek (ilość to kwestia gustu) i przyprawiamy. Całość mieszamy, po czym przelewamy do foremki (u mnie byłą to silikonowa keksówka). Pieczemy przez godzinę w 200 stopniach. Smacznego!
Uwielbiam wszystkie pasztety i wędliny wegetariańskie! Poproszę o więcej!
OdpowiedzUsuńZrobiłam pasztet i pyszny! Smakował nawet małemu :)
Strasznie się cieszę!!! :)
UsuńPasztet zagościł u nas na stałe, szkoda tylko, że tak mało ich tutaj, a mam do tego bloga niezłe zaufanie. ;)
OdpowiedzUsuń