Tak jak ostatnio pisałam, zagoniłam Małecką do kuchni. Śliwa ugina się od nadmiaru owoców, więc wybór "wkładu" do ciasta był prosty. Chciałam sprawdzić jak ciasto bananowe na bazie którego kręcę ostatnio babeczki, sprawdzi się na dużej, typowej blaszce. Piekłam je 40 minut i studziłam w zamkniętym piekarniku, bo miałam wrażenie, że jest zbyt wilgotne. Wyszło miękkie, pulchne i pachnące. Czarne "robaczki" widoczne w cieście są pewnie zasługą bananów, nie dodawałam do niego czekolady. ;)
Wegańskie ciasto ze śliwkami i amaretto
Składniki:
- 2 i 1/2 szklanki mąki orkiszowej
- 2 banany
- szklanka mleka roślinnego (użyłam ryżowego)
- 1/4 szklanki oleju rzepakowego/słonecznikowego
- 1/4 szklanki amaretto
- 5 łyżek ksylitolu
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- ew. garść płatków migdałów do posypania
- szczypta soli
- śliwki, wrzucałam prosto z koszyka - nie ważyłam ;)
Do roboty!
Banany rozgniatamy widelcem, dodajemy mleko, olej i amaretto, mieszamy. Mąkę, ksylitol, proszek do pieczenia, sodę i sól wsypujemy do miski. Wlewamy bananową miksturę, mieszamy. Śliwki myjemy, kroimy na pół. Ciasto wlewamy do formy (użyłam standardowej dużej blaszki), wykładamy śliwki, posypujemy płatkami migdałów . Pieczemy ok. 40 minut w 180 stopniach (do suchego patyczka). Studzimy. w zamkniętym piekarniku. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz