Wszyscy mają fiołki, mam i ja! Po trzech (!) latach poszukiwań nareszcie je znalazłam! Zupełnie przypadkiem, podczas spaceru z Małecką, wypatrzyłam je... przed blokiem na jakimś osiedlu. Nie było ich dużo, ale zrywałam jak oszalała. Ludzie patrzyli na mnie z okien jak na wariatkę. Taaaak bardzo się cieszę, pierwszy raz (!!!) wąchałam fiołki. Jeeej, pachną niesamowicie, przepadłam kompletnie. Wcześniej spotkałam się tylko z fiołkami leśnymi, które są kompletnie pozbawione zapachu. Dzisiaj mam dla was przepis (a raczej pomysł) na fiołkowy, niezwykle aromatyczny ksylitol. Będzie wspaniałym dodatkiem do ciastek, kremów, lub lodów. Nie musicie trzymać się proporcji, które podałam. Możecie dostosować je do Waszych kuchennych/ogródkowych zasobów. A więc, na poszukiwania fiołków - marsz (jutro robię obowiązkowy przegląd osiedlowych trawników! ;).
Fiołkowy ksylitol
Składniki:
- 1/2 szklanki ksylitolu
- garść fiołków bez ogonków i liści
Oba składniki mieszamy, a następnie masakrujemy za pomocą blendera/Soyabelli. Ja użyłam tej drugiej, jak widać na zdjęciach, nie zmieliła ksylitolu na puder. Jeśli macie mocny blender i nie chcecie, żeby powstał Wam fiołkowy pyłek (chociaż moim zdaniem byłby równie wspaniały), użyjcie tłuczka do mięsa/ziemniaków lub moździerza. Smacznego!
Jesuuuu myślałam, że zrobiłaś ksylitol z fiołków! :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń