Kategorie

niedziela, 4 stycznia 2015

Tofu

Od kilku dni próbuję dodać ten wpis. Najpierw dodałam zdjęcia, na drugi dzień składniki, potem napisałam w jaki sposób należy przygotować tofu. Dzisiaj co chwilę podchodzę do komputera dopisując kilka zdań. Mam zamiar w końcu opublikować ten wpis. ;) Nie ukrywam, rozleniwiłam się. Luby ma wolne, całe dnie spędzamy w trójkę. Kiedy Małecka zasypia, my nadrabiamy zaległości filmowe i planszówkowe. Bardzo podoba mi się ten stan rzeczy, dlatego nie po drodze mi do komputera. ;) Nowe odcinki naszego ukochanego The Walking Dead pojawią się dopiero w lutym, szukając serialu, który pomógłby nam przetrwać te dwa miesiące, natrafiliśmy na serię filmów Black Mirror. Są to krótkie manifesty filmowe pokazujące do czego zmierza świat. Jeszcze kilka lat temu byłoby to niezłe science fiction, dzisiaj jest przerażająco realne. Dużym plusem jest to, że nie musicie oglądać od pierwszego odcinka. Kolejność też nie jest istotna, epizody nie są ze sobą powiązane. Polecam, skłania do przemyśleń. A w przerwie między kolejnymi odcinkami, możecie zrobić tofu! Nie da się ukryć, osoby będące na diecie wegańskiej lub wegetariańskiej często sięgają po to cudo. Można je kroić, smażyć, piec, blendować. Jego jedyną wadą jest... brak smaku ;) Co może być też zaletą, bo tofu możemy zamarynować, a wtedy wchłonie wszystkie smaki jakie zechcemy. Moja ulubiona marynata składa się z miodu, musztardy i oliwy. Trzy składniki, a smak jest fenomenalny. Takie zamarynowane tofu dobrze jest pokroić w plastry i usmażyć. Dorobi się wtedy chrupiącej, aromatycznej skórki. Kilka dni temu opublikowałam przepis na mleko sojowe, jak widać, nie bez powodu ;) Mam już za sobą jedno, bardzo nieudane podejście do domowego tofu. Użyłam wtedy kupnego mleka sojowego.  Dno i trzy metry mułu. Ser za żadne skarby nie chciał oddzielić się od serwatki. I nie była to raczej kwestia przywiązania, a najzwyczajniej w świecie - kiepskiego składu. Kupny napój jest też bardzo przetworzony. Mleko z kartonika zawiera bardzo mało soi, za to sporo cukru, zagęszczaczy i konserwantów. Tofu powstaje przez koagulacje mleka sojowego, czyli ścinanie się białka zawartego w soi. Mała ilość soi to mała ilość białka, które musi się ściąć, żeby powstał ser. Dlatego uważam, że warto poświęcić trochę czasu na własnoręczne wydojenie soi :) Domowe tofu jest boskie, a do tego o wiele tańsze od kupnego. Bez obaw, ser nie ma octowego aromatu. Czuć go tylko podczas gotowania. :) 
Tofu



Składniki:






Do roboty!

Mleko gotujemy, kiedy zacznie wrzeć wlewamy 2 łyżki octu, mieszamy (trzeba uważać, mleko sojowe "podnosi" się podczas gotowania jak krowie). Podczas mieszania powinniśmy zauważyć ser, który oddziela się od serwatki (małe, białe grudki). Jeśli nic takiego się nie dzieje lub serowych grudek jest niewiele, dolewamy 0,5 łyżki octu i jeszcze chwilę gotujemy. Obok stawiamy drugi garnek, na którym kładziemy sitko przykryte gazą lub tetrą. Mleko przelewamy przez sitko z tetrą/gazą, na której powinny zostać serowe grudki, serwatka spłynie do garnka, należy ją odlać. Tofu przykrywamy kawałkiem tetry i obciążamy czymś ciężkim np. słoikiem z ogórkami lub pełną puszką. Taką konstrukcję zostawiamy na dwie godziny, następnie zdejmujemy ciężarek, a tofu zostawiamy na kolejne kilka godzin, najlepiej na całą noc. Po tym czasie serek powinien być gotowy ;) Smacznego!







6 komentarzy:

  1. Nie pomyślałabym, żeby samemu zrobić tofu :P Twoje wygląda jak wiejski twarożek ;) No i na pewno zdrowsze niż kupne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest twardsze od twarogu i nie kruszy się :) Bardziej przypomina indyjski panir z mleka krowiego lub po prostu kupne tofu ;) Chociaż przez tę kratkę odciśniętą od tetry wygląda trochę jak twarożek ;) pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. ile wychodzi tego tofu? najlepiej w gramach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo, ale niestety nie ważyłam. Jutro kupię soję, namoczę, pojutrze zrobię mleko. W środę tofu powinno być gotowe, wtedy zważę i dam znać. Pozdrawiam! ;)

      Usuń
    2. Zrobiłam! Tym razem użyłam zwykłego octu 10%, bo jabłkowy nam "wyszedł". Wydaje mi się, że przez to białko bardziej się ścięło, bo podczas gotowania grudek było o wiele więcej, a ser stwardniał już po dwóch godzinach. Chyba, że jest to kwestia soi? Tym razem kupiliśmy z innej firmy. Z dwóch litrów mleka wyszło 220 g tofu. :)

      Usuń
    3. dzięki za odpowiedź! :)

      Usuń