Nie są to najładniejsze pierniki jakie można znaleźć na blogu ;) Ale to nieistotne, bo są przepyszne. Muszę przyznać, że po upieczeniu niezbyt mi smakowały, jednak z dnia na dzień robią się coraz smaczniejsze. Miękkie i ciężkie z ekstremalnie czekoladowym nadzieniem. Bez dodatku ksylitolu, syropu z agawy, czy innych kosztownych słodów. Ciastka nie twardnieją, dlatego możecie upiec je nawet we wtorek. :)
Wegańskie podwójnie daktylowe pierniki
Pierniki:
- 2 szklanki suszonych daktyli bez pestek
- 2,5 szklanki mąki orkiszowej
- 3 łyżki siemienia lnianego
- 1/2 łyżeczki sody
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 łyżeczki przyprawy do piernika
- 1/2 szklanki wody
- 1/4 szklanki oleju
Czekolada:
- 3 szklanki daktyli
- 1/2 szklanki wody
- 1,5 łyżki dobrej jakości kakao
Do roboty!
Daktyle na ciasto i czekoladę zalewamy wodą w dwóch osobnych miseczkach (zalewamy ponad poziom daktyli). Po 30 minutach wodę odlewamy (chyba, że macie 100 procent pewności, że Wasze suszki są super hiper bio, niesiarkowane i niedosładzane, wtedy daktyle na ciasto zalewamy 1/2 szklanki wody, a na krem 1/3, płynu po namaczaniu nie odlewamy). Namoczone i odcedzone owoce na ciasto blendujemy z połowa szklanki wody. Siemię lniane mielimy na mąkę. Dodajemy olej, sodę, przyprawę, proszek, zmielone siemię i mąkę, wyrabiamy gładkie ciasto ( w razie potrzeby dosypujemy troszkę mąki, ciasto będzie dosyć miękkie, ale nie może kleić się do rąk, powinniśmy uformować z niego kulę). Chłodzimy w lodówce przez około godzinę.
Odcedzone daktyle przeznaczone na czekoladę blendujemy, dolewając 1/2 szklanki wody. Do gładkiej masy wsypujemy kakao, mieszamy. Czekolada powinna być gęsta, "łychostajna".
Schłodzone ciasto rozwałkowujemy (możemy podsypywać mąką) na ok. 0,5 cm. Na ciasto w sporych odstępach nakładamy po niecałej łyżeczce czekolady. Rozwałkowujemy kolejny płat ciasta, który nakładamy na nasze daktylowe "kupki". Przestrzeń pomiędzy nadzieniami dociskamy palcami. Wykrawamy różne kształty. Pieczemy przez 15 minut w 180 stopniach. Smacznego!
są świetne! pierniczki mam już gotowe, ale patrząc na te jestem w stanie upiec kolejną partię :)
OdpowiedzUsuńwyglądają obłędnie pysznie, a jak przeczytałam, że daktylowe to od razu wiedziałam, że nie może być inaczej :)
OdpowiedzUsuń