Wiem, że trochę spóźniłam się z tym wpisem, ale jeśli zepniecie poślady to jeszcze zdążycie z produkcją tego miodu. Baaardzo go polecam, nie zrażajcie się ilością cukru w przepisie, ponieważ substancje zawarte w mniszku powodują zmniejszenie przyswajalności cukru przez nasz organizm, a co za tym idzie - znaczna część zostaje wydalona nieprzetworzona, działa to na podobnej zasadzie jak inulina. Dlatego nie musimy się go obawiać ;) Miód ten jednak nie jest wskazany dla cukrzyków. W tym roku ostro ruszyłam z produkcją, w spiżarni brakuje już miejsca, codziennie albo zrywam, albo gotuję. Pamiętajmy, że kwiatki zrywamy w słoneczne dni wybierając miejsca odalone od jezdni, najlepiej w lesie, albo na łąkach. ;) My zbieraliśmy nanaszym ogródku, w tym roku nie nadążaliśmy ze zrywaniem, miałam wrażenie, że na miejsce jednego zerwanego mlecza, wyrastają dwa nowe. Jak głowy hydry ;) Zatem, spadajcie do Waszych ogródków, albo na pobliskie łąki, zrywajcie, gotujcie i cieszcie się ze swoich podleczonych wątróbeczek! ;)
Miód z mniszka lekarskiego
Składniki:
(na ok. 3 słoiki)
- 500 kwiatów mniszka (bez łodyg, same główki)
- kilogram cukru
- 2 cytryny
- litr wody
Mniszek czekający na gotowanko i moje piękne skarpetki w goryle <3 |
Do roboty!
Zerwane kwiatki wykładamy na słońce, które ma działanie antybakteryjne. Ja to robię na tarasie, ale można tez na balkonie, albo parapecie. Dzięki temu pozbędziemy się też robaczków. Po ok. godzinie przekładamy je do garnka (kwiatki, nie robaczki ;) i zalewamy woda. Czekamy aż się zagotują, a potem gotujemy jeszcze Przez 20 minut. Odstawiamy na 24 godziny. Po tym czasie mniszka należy porządnie odsączyć. My używamy do tego tetry. Odciśnięte kwiatki wyrzucamy, a pozostały płyn gotujemy z cukrem i sokiem z cytryny do zapienienia, a następnie do uzyskania pożądanej gęstości (ok. półtorej godziny). Pamiętajmy, że po wystygnięciu, miód trochę zgęstnieje, dlatego niech nie będzie "łychostajny" ;) Gorący przelewamy do słoiczków. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz