Za 13 godzin, razem z Małecką, będziemy gnały na pociąg. Z racji tego, że w każdym stroju wyglądam jak morświn, olałam pakowanie na rzecz zażerania się tostami - gorzej już nie będzie. :P Skoro oprócz przeżuwania i myślenia jak do jutra zrzucić boczki, nie zajmuję się niczym sensowym (tata Małeckiej ukradł ją na pół dnia <3 ), podrzucę Wam przepis na wczorajszą tartę.
Biały spód aż razi w oczy. Nie miałam pod ręką mąki orkiszowej, nie było mi też po drodze do sklepu. Pewnie będę smażyła się przez to w piekle - trudno. Spód jest puszysty i grubiutki jak kluski na parze. Nie dodawajcie więcej mąki, niech będzie taki mięciusi. :) Oliwa jest składnikiem obowiązkowym, nadaje ciastu fajnego posmaku. Do tego recyklingowy farsz z pośniadaniowej kaszy jaglanej i zalegającej w lodówce cieciorki + kurki z przeceny. :D Polecam!
Wegańska tarta z kurkami
Składniki:
Ciasto:
- 1,5 szklanki mąki
- 1/2 szklanki wody
- 3 łyżki oliwy
- 1/3 łyzeczki soli
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
- 1,5 szklanki ugotowanej lub puszkowanej cieciorki
- 2 ząbki czosnku
- sól
- 1/2 szklanki wody
- 500 g kurek
- łyżka oleju
- łyżka majeranku
- czubata łyżeczka musztardy francuskiej
Do roboty!
Składniki na ciasto zagniatamy. Ciastem wylepiamy foremkę (nie smarowałam jej olejem, użyłam takiej, do której nic nie przywiera). Pieczemy 10 minut w 180 stopniach.
Większe kurki kroimy na 2-3 części, mniejsze zostawiamy w całości. Smażymy na oleju, solimy. Dusimy do porządnego odparowania (kurki znacznie zmniejszą swoją objętość). Przyprawiamy majerankiem i musztardą.
Kaszę, cieciorkę i czosnek wrzucamy do blendera. Dolewamy wodę i miksujemy do uzyskania gładkiej masy. Solimy do smaku.
Na podpieczony spód wylewamy masę jaglaną. Na która następnie wykładamy kurki. Pieczemy 20 minut w 180 stopniach. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz