Razem z Lubym uwielbiamy kupować różne dziwne owoce, warzywa i sery. Jakiś czas temu w Biedronce natknęliśmy się na owoc o mało jedzeniowej nazwie "physalis". Raczej nie brzmi jak coś co nadaje się do spożycia. Po spróbowaniu okazało się, że nie tylko nie brzmi. Na surowo kompletnie nie przeszło. Smakowało jak kwaśno-słodkie pomidory. Dogorywało na parapecie, aż w końcu mama przytargała do domu melona, którego nie darzę wielką sympatią. I tak oto, matematycznie brzmiący physalis, przestał gnić w samotności. Zdobył kolegę w postaci połowy melona. Nie znoszę marnowania jedzenia, tak więc przyszedł czas na to mało apetyczne towarzystwo. Wylądowali w sosie do makaronu. O dziwo, w tym wydaniu byli całkiem smaczni. ;)
Makaron z melonem i physalis
Składniki:
- ulubiony makaron ugotowany al dente
- 1/2 dojrzałego melona
- 15 owoców physalis (inaczej: miechunki)
- 1 cukinia
- 1/2 opakowania sera feta
- 4 ząbki czosnku
- sól
- pieprz
- tymianek
- oliwa z oliwek
Do roboty!
Cukinię kroimy w kostkę i dusimy na oliwie. Dodajemy pokrojonego w kosteczkę melona, obrane z liści i przekrojone na pół owoce physalis i jeszcze chwilę smażymy. Doprawiamy solą, pieprzem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i tymiankiem. Dodajemy posiekaną fetą i mieszamy z makaronem. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz