Kategorie

czwartek, 7 lipca 2016

Jak mus to mus - recenzja

2 lata temu, na pierwszej Ostrowskiej Kuchni Społecznej widziałam, że jakaś kobieta rozłożyła na stole musy dyniowe. Z Małecką pod pachą, pełnym talerzem, biegając od garnka do garnka... nie miałam okazji ich spróbować. Po zakończonej Kuchni udało mi się dorwać słoiczek musu dyniowo-pomarańczowego o uroczej nazwie "Pomarańczowa Rozkosz". Wyjadałam go łyżką. Na zmianę z moim tatą. Przepadliśmy totalnie. Próbowałam odtworzyć ten mus w kuchni, jednak to nie było TO. Na ostatniej Kuchni w Ostrowie znowu miałam okazję spotkać "Panią od dyni". Dowiedziałam się, gdzie można dostać Jej produkty, zgarnęłam kilka ulotek i... przygarnęłam kilka do połowy wyjedzonych musów. I o tych "słoiczkach" będzie dzisiejszy post.  

P.S. Tak, jak przy okazji każdej recenzji, którą możecie znaleźć na blogu, napomknę: to jest moja opinia. Nikt nie zapłacił mi za recenzję. Nie mam z tego żadnych korzyści materialnych. Piszę o tych produktach, bo uważam, że warto. Za musy nie zapłaciłam. Dostałam je, ale nie dlatego, żeby je zrecenzować. Na ten pomysł wpadłam po spróbowaniu. ;) Będę to zaznaczać, aż do znudzenia, bo jestem uczulona na sponsorowane posty i blogi, na których jest więcej reklam niż innej sensownej treści. Takich blogów nie szanuję. Koniec, kropka. ;)



Pierwsze wrażenie? 
Kolor! Cudny, żywy, baaaardzo apetyczny, a przede wszystkim: naturalny. Obrzydza mnie kolorowa, sztucznie barwiona spożywka. Musy mają cudny dyniowy kolor. Dodatki smakowe mają wpływ na intensywność koloru, co tylko potwierdza fakt, że nie ma w nich żadnych sztucznych barwników. 



Po drugie: zapach! Obłęd! Korzenny w przypadku "Aromatycznego Kardamonu", cytrusowy po otwarciu "Pomarańczowej Rozkoszy" lub tropikalny dzięki ananasowi. Świeży zapach dodatków zmieszany z ciepłym, jesiennym aromatem dyni jest rewelacyjnym połączeniem. Lubię bardzo!


Konsystencja jest zależna od "dosmaczaczy" Mus czekoladowy jest bardziej zwarty, reszta z dodatkiem owoców ma konsystencję luźniejszą, zbliżoną do popularnych deserków w słoiczkach dla maluchów. Musy są delikatne, nie ma w nich kawałków owoców. Są idealnie przetarte, jak na musy przystało. ;)


Smak!!!
Musy są przede wszystkim dyniowe. "Dosmaczacze" nie są nachalne, ale idealnie komponują się dynią. Zakochałam się w "Ananasowym muśnięciu", nie wiedziałam, że ananas i dynia tak bardzo się lubią. Kwaśny owoc idealnie współgra ze słodką, mdłą dynią. Największym zaskoczeniem w składzie była... cukinia! Zdecydowanie najbardziej dopieszczony smak. Mój numer jeden.
Niespecjalnie smakowała mi wersja czekoladowa. W składzie musu nie ma czekolady, tylko kakao, co razem z powidłami śliwkowymi tworzy dosyć kwaśną papkę. Fajny do ciastek, czy naleśników. Samego nie byłabym w stanie zjeść.
"Pomarańczowa rozkosz" - omnomnom. <3 Wyrazisty, cytrusowy, pachnący, korzenny... przepyszny! Do wyżerania łyżką.
"Dynia z jabłkiem bez cukru" - czuć, że nie był dosłodzony. Domyślam się, że dużo może zależeć od rodzaju jabłek użytych przez Panią Romanę. Te musiały być bardzo kwaśne. Sprawdzi się, np. do przełożenia bardzo słodkich ciastek lub do dosmaczenia kawy z mlekiem roślinnym. :)


Skład!

Nie daję się już nabrać na cukier trzcinowy, który wcale nie jest "mniejszym złem". Dlatego pewnie posłodziłabym je czymś innym. Chociaż lepszy cukier, niż sztuczny słodzik... Poza cukrem, skład jest rewelacyjny. Krótki i prosty. Bez wymyślnych składników, których nazwy brzmią jak fragment zaklęcia. Bez zagęstników i konserwantów. Jak z babcinej spiżarni. :)

"Pomarańczowa rozkosz" - dynia 74 %, jabłko 9%, pomarańcza 9%, cukier trzcinowy, cytryna.

"Dynia z jabłkiem bez cukru" - dynia 50%, jabłko 50%.

"Czekoladowe mniam mniam" - dynia 63%, powidła śliwkowe  27%, cukier trzcinowy, kakao, przyprawy.

"Gruszkowy posmak" - dynia 65%, gruszki 30%, cukier trzcinowy, cytryna, przyprawy.

"Ananasowe muśnięcie" - dynia 32%, cukinia 22%, ananas 20%, jabłka 15%, cukier trzcinowy, cytryna, przyprawy.

"Aromatyczny kardamon" - dynia 55%, jabłka 36%, cukier trzcinowy, cytryna, przyprawy.


Gdzie można kupić musy?

Musy można kupić w Wysocku Małym, gdzie mieści się ta domowa manufaktura. Jednak proponuję kontaktować się bezpośrednio z Panią Romaną Wróbel, np. przez "fajnepejdża". ;) U Pani Romany, oprócz musów możecie kupić jarmuż, czy topinambur. W Wysocku organizowane są również warsztaty o tematyce "jedzeniowej" ;). Na ostatnich spotkaniach Pani Romana pokazywała jak zbierać pokrzywę i co można z niej przyrządzić. Wypas, prawda? :) Sama chyba się na nie skuszę, warto wspierać ludzi z pasją! :)



Podsumowując:
  • smak - dla każdego coś dobrego ;) kilka wersji smakowych do wyboru, każdy znajdzie coś dla siebie
  • cena - nie mam pojęcia, dostałam otwarte już słoiczki ;)
  • konsystencja - w większości dosyć luźna, wszystko zależy od smaku
  • skład - posłodziłabym je czymś innym; bez sztucznych aromatów i innych syfiastych sztucznizn; naturalny i prosty





2 komentarze:

  1. A to niespodzianka :) bardzo dziękuję za tak dobrą opinię.
    Szkoda że nie potrafię sobie przypomnieć komu dałam te otwarte słoiczki.
    Serdecznie zapraszam na organizowane warsztaty.
    Najbliższy termin to 19.07. w Hubertówce w samym środku lasu.
    kontakt 607 877 454

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihihi! Post niesponsorowany, dopiero zauwazyłam na facebooku, patrząc po domowych etykietach byłam przekonana, że to będą twoje dzieła a nie wpis o przetworach "kupnych" - świetna sprawa! :D

    OdpowiedzUsuń