Uwielbiam kompoty, kojarzą mi się z dzieciństwem i cudną-beztroską-totalną. Moja babcia ma zawsze całą zamrażarkę pełną owoców, a kiedy u niej jestem, codziennie gotuje z nich kompot. Rozczula mnie to przeogromnie.
Kompoty są wybitnie mało skomplikowane w przygotowaniu. No i tanie. Bierzemy to, co mamy pod ręką i wrzucamy do garnka. Owoce nie muszą być idealnie pokrojone (chwała za to kompotowi!), możemy robić miksy najróżniejsze, utylizując to, co niezjedzone.
Dzisiaj kompot pachnący wybitnie. Trochę późno-jesieniarski, wręcz zimowy, a trochę nawet świąteczny. Bo goździki.
Zimowy kompot jabłkowy
- 1 kg jabłek
- 1,5 l wody
- pomarańcza
- 5 goździków
- 3 łyżki słodu (cukier/ksylitol/syrop z agawy/erytrol)
Do roboty!
Jabłka myjemy, kroimy na ćwiartki, wrzucamy go garnka, wlewamy wodę, dodajemy goździki, słód i sparzoną pomarańcze pokrojoną w plastry. Gotujemy pod przykryciem, na małym ogniu przez 45 minut. Odcedzamy. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz